Junak i „Budowlani” czyli spotkanie z Panem Pawłem Komanem.

Niedawno miałem przyjemność spotkać się i porozmawiać z Panem Pawłem Komanem, byłym zawodnikiem Gdańskiego Klubu Motocyklowego „Budowlani” , który jeździł w rajdach motocyklowych na Junaku.

Paweł Koman to również osoba która w 1958 roku w SFM, bezpośrednio brała udział w powstawaniu Junaka M07R czyli motocykla stworzonego specjalnie do rajdów.  

Z Panem Pawłem Komanem przy zbudowanej przez niego replice rajdowego Junaka.
Z Panem Pawłem Komanem przy zbudowanej przez niego replice rajdowego Junaka.
Paweł Koman na motocyklu
Paweł Koman na motocyklu

Jego przygoda z motocyklami zaczęła się krótko po wojnie, kiedy to w wieku niespełna 20 lat przyjechał do Gdańska gdzie dostał pracę instruktora w Szkole Samochodowej „Ster”. Niedługo potem, będąc członkiem Gdańskiego Klubu Motocyklowego, zaczął startować w zawodach żużlowych.

Gdański Klub Motocyklowy Budowlani powstał w połowie 1946 roku w Gdańsku Wrzeszczu. W nieistniejącej już kamienicy przy ulicy Grunwaldzkiej, zaraz za rogiem ul.Miszewskiego, mieściła się restauracja "Bachus", za którą, na obszernym dziedzińcu znajdowała się pierwsza na Wybrzeżu Szkoła Samochodowa "Ster", należąca do Związku Zawodowego Transportowców. Kierownikiem szkoły był  Zygmunt Fronczek z którego inicjatywy przy tejże instytucji powstał Gdański Klub Motocyklowy. Klub zgromadził entuzjastów sportów motocyklowych. 

Swój pierwszy motocykl Pan Paweł budował sam. Rama, silnik, koła. Nie były to łatwe czasy. Wszystko trzeba było organizować samemu. Sport motorowy wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Ze sportu nie dało się żyć. Trzeba było nawet dokładać. Mieć jakąś prace żeby coś zarobić, ale żeby mieć też czas na motocykle.

Sytuacja finansowa klubu również była mizerna. Często brakowało pieniędzy na przygotowanie motocykli czy nawet na wyjazdy na zawody. Na Rajd Tatrzański jechało się pociągiem. Była to najtańsza opcja. Poza tym nie byłoby nawet na tyle dobrego samochodu który zawiózłby zawodników i motocykle na drugi koniec Polski. Wszystkie samochody to były powojenne graty.

Znamienną jednak cechą gdańskiego Klubu było to, iż około 90% członków było aktywnie  zaangażowanych w działalność Klubu. To byli prawdziwi zapaleńcy w pełni oddani klubowi.

 

Pan Paweł wspomina jak któregoś roku brakowało pieniędzy i wyjazd na Rajd Tatrzański stanął pod znakiem zapytania. Wówczas zorganizowano akcję - wszyscy członkowie klubu grupowo oddali krew i zdobyli w ten sposób pieniądze na wyjazd. 

Udanym jak się później okazało krokiem dla ratowania Klubu, było nawiązanie współpracy z Fabryką Motocykli Junak w Szczecinie. Ówczesne Junaki miały wiele mankamentów i były drogie, nie miały też wzięcia na rynku, co groziło zaniechaniem produkcji. Dyrekcja fabryki była w trudnej sytuacji i pełna determinacji, podobnie jak gdański Klub. 
Delegacja Klubu (J.Dąbrowski, P.Koman i W.Jankowski) pojechała więc do Szczecina.
I o dziwo Klub uzyskał bezpłatnie kilka Junaków i trochę części pod warunkiem reklamowania fabryki w sporcie. Po pewnym okresie przystosowawczym zaczęto startować na Junakach w ogólnopolskich rajdach i motokrosach. Rywalizować trzeba było nie tylko z Iż-ami, ale również nowoczesnymi BSA-Gold Star. Jednakże ku zaskoczeniu Junaki wypadły dobrze, a nade wszystko były entuzjastycznie przyjmowane przez kibiców i prasę. W efekcie więc współpraca z Klubem bardzo się fabryce opłaciła, a Klub przeżył sportowo rok 1957.

Na starcie cztery lekko przerobione Junaki. Paweł Koman pierwszy od lewej.

Zaowocowało to decyzją fabryki o podtrzymaniu współpracy z Klubem oraz zbudowaniu na sezon 1958 zespołu specjalnych "Junaków" na Rajd Tatrzański. Na prośbę fabryki Klub wydelegował dwóch technicznie przygotowanych zawodników (Cz. Smyk i P. Koman) do Szczecina, gdzie na koszt fabryki przez kilka tygodni pracowali w zespole przygotowującym sześć specjalnych rajdowych "Junaków". Uzyskały one doskonałe wyniki sportowe i budziły ogromne zainteresowanie wśród publiczności i zagranicznych zawodników swoją sprawnością i wyglądem.

Junak M07 R
Junak M07 R

Pan Paweł wspomina jak to podczas budowy tych motocykli w SFM mieli użyć fabrycznych silników, nic nie przerabianych bo nie było już na to czasu. Na hamowni przepuścili prawie 70 silników. To, co się okazało, było tajemnicą przez wiele lat. Junak miał teoretycznie 19KM a silniki przepuszczone przez hamownię miały od 14 do 22 KM! Wówczas wybrali 6 najmocniejszych silników. Po dobraniu odpowiednich przełożeń był to motocykl idealny.

- Jak wystartowaliśmy pierwszy raz na tych Junakach w Zakopanem, to zrobiły one wielką furorę. Po pierwsze były dosyć efektowne, całkiem zgrabne one wyszły, po drugie charakteryzowały się znakomitą statecznością. Junak był ciężki ale dobrze się prowadził. Jak ciągnik niemiecki Lanz Buldog, który po odkręceniu manetki robił „bach, bach, bach, bach”  i wchodził pod każdą górkę.  

Bardzo potrzebny był dekompresor. Zjeżdżając z górki, przy dodatkowo zmienionym przełożeniu, wystarczyło zamknąć manetkę gazu a tylne koło stawało w miejscu.  Wtedy trzeba było posłużyć się właśnie dekompresorem.  Hamulce nie były tak istotne, hamowało się silnikiem.

 

Motocykl budził bardzo duże zainteresowanie zarówno wśród kibiców jak i zawodników zagranicznych.

- Zagraniczni zawodnicy byli bardzo ciekawi. Przychodzili do nas  i prosili by dać im się przejechać. Dawaliśmy im. Byli pod wrażeniem. 

 

Junak w sportach motorowych wypadał naprawdę rewelacyjnie.

 

- Skrzynia biegów była nie do zdarcia. Wprowadzono w którymś momencie przepis aby startować z lewą ręką na kasku. Dopiero na znak sędziego do startu można było łapać za sprzęgło i startować. My się wycwaniliśmy. Gdy widzieliśmy, że sędzia zaczyna opuszczać flagę do startu, to my na Junakach dużo gazu i bieg bez sprzęgła. Motocykl od razu startował zdobywając przewagę. Nigdy nikt nie miał problemu ze skrzynią biegów.

Przednie zawieszenie było natomiast słabe. Częstym widokiem po zakończonym dniu rajdów, byli zawodnicy którzy rozbierali przednie zawieszenie, owijali lagi w szmaty i tłukli o kamienie prostując rury. Rury zawieszenia w czasie rajdu łatwo się krzywiły i przestawały działać.

Problemy stwarzał też iskrownik, który po zalaniu tracił iskrę. Próbowaliśmy go uszczelnić ale wtedy pojawiał się problem skraplającej się wewnątrz pary wodnej. Wtedy zrobiliśmy jego odpowietrzenie. Długa rurka przymocowana gdzieś wysoko przy kierownicy. Do tego gumowa osłona chroniąc od przodu. Wszystkie te patenty testowaliśmy wjeżdżając do Dunajca (śmiech)   

Na filtr powietrza zakładaliśmy pończochę. Każdy zawodnik miał w kieszeni kilka pończoch. Jak się filtr zabrudził błotem wystarczyło wymienić pończochę na nową.

Z boku, do ramy przymocowana była butla ze sprężonym powietrzem. Dzięki temu można było na trasie wymienić uszkodzoną dętkę. Taka butla starczała na cztery koła. Na wylocie z Gdańska na Warszawę był kiedyś zakład zajmujący się gazami do napojów. Jeździliśmy do nich napełniać te butle. 

W roku 1958 Paweł Koman na Junaku w Międzynarodowym Rajdzie Tatrzńskim zdobył srebrny medal. W sumie w MRT wystartował on dziesięć razy, aż do końca swojej kariery zawodowej w 1963 roku. 

Spotkanie z Dyr. Fortuńskim
Spotkanie z Dyr. Fortuńskim

Klub Motocyklowy „Budowlani” może przypisać sobie zasługę w pomocy fabryce i promowaniu Junaka na rynku. Docenieniem wagi tej współpracy było przybycie na specjalne zebranie Klubu w listopadzie 1958roku Dyrektora Naczelnego S.F.M Stanisława Fortuńskiego oraz Przewodniczącego Rady Zakładowej Fabryki, celem podziękowania Klubowi oraz wręczenia nagród członkom Klubu, którzy szczególnie przyczynili się do sukcesu Junaka.

Wręczono wówczas kilku zawodnikom na własność motocykle na których startowali.  Taki motocykl otrzymał właśnie Paweł Koman,  jak napisano  „ … w uznaniu zasług poniesionych w propagowaniu w motorowym sporcie polskim motocykla M07 Junak oraz w uznaniu wkładu pracy nad opracowaniem motocykla M07 wersji crossowej i raidowej …”   Jaki był los tych motocykli? 

-To były czasy bardzo chude, dla nas, dla tych młodych ludzi którzy bawili się w sport, wręcz głodne, co tu dużo mówić. Fabryka była na tyle miła, że przysłała wszystkie części potrzebne do przerobienia  motocykla na wersję „cywilną”. W efekcie, wszyscy którzy dostaliśmy te motocykle, szybko je przerobiliśmy i sprzedaliśmy za dobre pieniądze. I ślad po nich zaginął…

 

 

Write a comment

Comments: 4
  • #1

    CZESIO1958 (Thursday, 21 August 2014 07:07)

    Fantastyczne wspomnienia.
    Kapelusz z głowy dlavtego Pana

  • #2

    Vicia (Thursday, 21 August 2014 21:19)

    Cos pieknego, czemu tego w szkolach na histori nie uczyli??

  • #3

    Tomasz (Tuesday, 21 October 2014 21:53)

    Miałem przyjemność ,rozmawiać z Panem Pawłem Komanem,zresztą dobrym kolegą Pana Franciszka Stachewicza----Ludzie legendy.

  • #4

    Aleksandra (Wednesday, 11 July 2018 13:48)

    Super czyta się artykuł o własnym dziadku.

Junak również na Facebooku:


Najnowsze na blogu:

Mon

20

Jul

2015

VI Zlot Weteranów Szos - Historia na kołach 

W dniach 17 - 19 lipca 2015 w Starogardzie Gdańskim odbył się Zlot Weteran Szos - Historia na kołach.  Poniżej kilka fotek ze zlotu.

Read More 0 Comments